Tusk podjął grę z Putinem
Treść
Polski rząd jest odpowiedzialny za stworzenie sytuacji, w której  mogło dojść do katastrofy smoleńskiej - stwierdził Jarosław Kaczyński w  trakcie prezentacji drugiej części "białej księgi". Parlamentarny zespół  smoleński, który ją przygotował, zarzuca dopuszczenie do szeregu  nieprawidłowości i niedopełnienie obowiązków premierowi i jego  ministrom: obrony, spraw zagranicznych, spraw wewnętrznych, zdrowia,  oraz szefowi Biura Ochrony Rządu.
Śledztwo w sprawie wątku  organizacyjnego prowadzi już Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Opozycja  wyklucza złożenie wniosków o postawienie kogokolwiek przed Trybunałem  Stanu, argumentując, że nie ma szans na ich poparcie w Sejmie.
Kaczyński  podkreślił, że co prawda "bezpośrednie przyczyny tej katastrofy to jest  odpowiedzialność rosyjska", ale - jak wskazał - między zarzutami wobec  rządu i strony rosyjskiej nie ma żadnej sprzeczności. - Gdyby nie  zachowanie Rosjan, to mimo tych wszystkich rzeczy, które robili  przedstawiciele polskiego rządu, do katastrofy by nie doszło. Niemniej,  gdyby polski rząd postępował inaczej, to też by do niej nie doszło -  podkreślił prezes PiS. - Wtedy te czyny, którymi słusznie można obciążać  Rosjan, albo by w ogóle nie miały miejsca, albo by nie miały znaczenia -  przekonywał.
Szef parlamentarnego zespołu badającego katastrofę  smoleńską Antoni Macierewicz (PiS), który przygotował raport, ocenił, że  przy organizacji wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu doszło  do "karygodnych zaniechań", jakich nie było w historii.
- Złamano  wszystkie zasady związane z obowiązkiem zapewnienia bezpieczeństwa  prezydentowi i najważniejszym osobom w państwie. Nieomal każda z tych  osób, które leciały tym samolotem, powinna mieć ochronę, a w  konsekwencji nie miała żadnej - wyliczał. Macierewicz podkreślił, że  zaniechania muszą mieć swoje konsekwencje prawne.
Według posłów Prawa  i Sprawiedliwości, rząd Donalda Tuska prowadził grę z rządem Władimira  Putina, której celem było wyeliminowanie prezydenta Rzeczypospolitej  Polskiej z uroczystości w Katyniu. Ponadto ekipa Tuska zrezygnowała z  podnoszenia sprawy Katynia jako zbrodni ludobójstwa.
Były minister w  Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego Jacek Sasin, pytany przez "Nasz  Dziennik", ocenia, że dobrze się stało, iż "biała księga" podnosi  odpowiedzialność członków i urzędników kancelarii premiera. - Bardzo  dobrze, że ta kwestia została postawiona, ponieważ narosło tutaj wiele  niejasności czy świadomych manipulacji. Okazuje się, że po tej  katastrofie nikt nie poczuwa się do winy i nagle jedyną instytucją,  która przygotowała tę wizytę, była jakoby Kancelaria Prezydenta, która  akurat w kwestiach, które zawiodły, nie miała nic do powiedzenia -  podkreśla Sasin. 
- Patrząc z perspektywy czternastu miesięcy,  okazuje się, że za przygotowanie wizyty nikt nie odpowiada - mówi nam  Andrzej Melak ze Stowarzyszenia Rodzin Katyń 2010. - W normalnym świecie  po takiej katastrofie nastąpiłyby odsunięcia od pracy, zawieszenia,  dymisje, a tymczasem te osoby, które w ramach swoich obowiązków przy  organizacji wizyty powinny sumiennie i rzetelnie wykonywać swoje  obowiązki, są bezkarne - dodaje. 
Śledztwo w sprawie wątku  organizacyjnego prowadzi Prokuratura Okręgowa w Warszawie, której ten  wątek przekazała prokuratura wojskowa. PiS wyklucza złożenie wniosków o  postawienie przed Trybunałem Stanu, argumentując, że nie ma szans na ich  poparcie w Sejmie. - To będzie możliwe wtedy, kiedy będzie można sobie  wyobrazić, że do takiego postawienia przed Trybunałem dojdzie -  zaznaczył Kaczyński, dodając, że obecnie jest to "kompletnie  niemożliwe", dlatego nie ma sensu składać takiego wniosku. 
Formułując  konkretne zarzuty, Macierewicz twierdzi, że szef MON Bogdan Klich  ponosi winę m.in. za rezygnację z zakupu nowych samolotów dla VIP-ów,  mimo że w jednym z dokumentów stwierdził, że flota 36. pułku nie  gwarantuje bezpieczeństwa przewozów VIP-ów. Klich jest też bezpośrednio  odpowiedzialny za powierzenie remontu samolotu Tu-154M nr 101 zakładom  Olega Deripaski Aviakor w Samarze, po którym w systemach maszyny  dochodziło do licznych i groźnych awarii. - Za te właśnie działania, za  te niedopatrzenia, za zlekceważenie bezpieczeństwa odpowiedzialny jest  bezpośrednio minister obrony narodowej - podsumował poseł PiS.
Według  "białej księgi", na kierownictwie MSZ spoczywa odpowiedzialność m.in.  za rezygnację z rosyjskiego nawigatora i powierzenie organizacji wizyty  prezydenta "jednemu z najgroźniejszych agentów SB". Chodzi tutaj o  Tomasza Turowskiego, który pracował w ambasadzie polskiej w Moskwie, a  którego IPN oskarżył o kłamstwo lustracyjne. 
Szefowi kancelarii  premiera Tomaszowi Arabskiemu z kolei autorzy "białej księgi" stawiają  zarzuty, że nie dopełnił obowiązków jako koordynator lotów o statusie  "HEAD". 10 kwietnia 2010 r. "wyznaczył samolot Tu-154M nr 101 z licznymi  usterkami i awariami".
- Powiem wprost - wizytę organizował,  rozmawiał ze stroną rosyjską i przygotowywał szef kancelarii premiera,  pan minister Arabski, który bywał w Moskwie, bywał w Smoleńsku,  uzasadniano tymi jego rozmowami niedopuszczenie urzędników Kancelarii  Prezydenta - wskazuje Sasin.
- Dodatkowo służby, które powinny dbać o  bezpieczeństwo prezydenta, zawiodły, mam na myśli Biuro Ochrony Rządu.  Chodzi o niesprawdzenie lotniska. Tutaj szef BOR ponosi bezpośrednią  odpowiedzialność, podobnie jak minister spraw wewnętrznych, który  bezpośrednio BOR nadzoruje, a tak się składa, że w tej chwili jest  sędzią we własnej sprawie, bo przygotował raport, w którym powinien tak  naprawdę wskazać siebie jako jednego z winnych - mówi były prezydencki  minister.
"Biała księga" zawiera również zarzuty naruszenia  Konstytucji przez rząd i prezydenta Bronisława Komorowskiego. Chodzi o  niedopuszczalny, zdaniem PiS, tryb przejęcia obowiązków głowy państwa  przez Komorowskiego - ówczesnego marszałka Sejmu. Zrobił to, "nie  czekając na dowody śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego, co było  złamaniem Konstytucji RP". Natomiast Tusk dopuścił się deliktu  konstytucyjnego, zmieniając 27 kwietnia 2010 r. rozporządzenie MON w  sprawie organizacji oraz zasad funkcjonowania Komisji Badania Wypadków  Lotniczych Lotnictwa Państwowego, poszerzając kompetencje premiera. Rząd  miał także wprowadzać w błąd opinię publiczną. 
- Rząd Donalda Tuska  okłamywał i wprowadzał w błąd opinię publiczną co do wielu aspektów  katastrofy smoleńskiej - przekonywał Macierewicz.
- Te osoby są  oskarżane przez Prawo i Sprawiedliwość od samego początku. To jest  główne przesłanie, które wpisuje się w kampanię wyborczą - skomentował  zarzuty szef klubu PO Tomasz Tomczykiewicz. - Wiedza ekspertów, którzy  zasiadali w tej komisji [Millera - red.], jest o wiele głębsza niż  komisji politycznej Prawa i Sprawiedliwości. Mamy większe zaufanie do  specjalistów niż do raportu na zamówienie polityczne - dodał. Zarzutów  "białej księgi" nie chce komentować MSZ, jak również MSWiA i BOR. 
Podczas  prezentacji "białej księgi" Macierewicz oświadczył, że katastrofa  nastąpiła na wysokości 15 m nad poziomem pasa, ponieważ doszło wówczas  do "obezwładnienia" samolotu. - Badamy, jaka była bezpośrednia przyczyna  obezwładnienia samolotu Tu-154M na wysokości 15 metrów. Z badania  komputera pokładowego wiadomo, że wtedy ustało zasilanie i wszystkie  mechanizmy tego samolotu przestały działać - powiedział poseł PiS.  Macierewicz wskazał, że wspomniał już o tym raport MAK, co prawda tylko w  przypisie. Chodzi o wyniki badania komputera pokładowego FMS  przeprowadzone przez spółkę Universal Avionics Systems Corporation w  USA. Stwierdza się w nich, że "zanik zasilania FMS ("zamrożenie  pamięci") nastąpił o godz. 10:41:05, na wysokości barometrycznej  skorygowanej do poziomu lotniska na wysokości około 15 metrów, prędkości  podróżnej 145 węzłów (~270 km/h)". Szef zespołu smoleńskiego  zapowiedział, że za mniej więcej miesiąc odbędzie się konferencja  prasowa na temat ostatnich 20-30 sekund lotu Tu-154M do Smoleńska. - Te  fakty związane z ostatnim momentem przed katastrofą są poddawane przez  nas wnikliwej analizie - dodał.
Zenon Baranowski
Nasz Dziennik 2011-07-01
Autor: jc