Prokuratura oceni MAK
Treść
 Polska prokuratura nie jest związana raportem MAK, podobnie jak inne  dowody będzie on poddany ocenie i weryfikacji - podkreśla płk Zbigniew  Rzepa, rzecznik prasowy Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Pełnomocnicy  części rodzi ofiar tragedii smoleńskiej krytycznie oceniają raport  rosyjskiej komisji i uważają, że nie ma on większego znaczenia dla  polskiej prokuratury.
- Nie przyjmiemy raportu MAK bez żadnej  weryfikacji i analiz, będzie on - jak każda inna ekspertyza - oceniany  przez prokuraturę - podkreśla płk Rzepa. Rzecznik dodaje, że najpierw  raport musi trafić formalną drogą do prokuratury. - Raport jest jawny od  wczoraj, ale do prokuratury musi być przekazany drogą formalną -  powiedział Rzepa. Według rzecznika Prokuratury Generalnej Mateusza  Martyniuka, raport MAK trafi najpierw do komisji Jerzego Millera i  dopiero za jej pośrednictwem do polskich śledczych. Gdy tak się stanie,  zostanie przetłumaczony i włączony do akt śledztwa. - Dopiero po  przełożeniu przez tłumaczy treść tego raportu będzie miarodajnym dowodem  - zaznacza prokurator. Wskazuje, że będzie on jednym z kolejnych  dowodów w sprawie, chociaż "istotnym".
Raport MAK jest krytycznie  oceniany przez pełnomocników części rodzin, którzy podważają jego  wartość. - Wartość dowodową dla polskiej prokuratury ten raport ma  zerową - ocenia mecenas Piotr Pszczółkowski, reprezentujący prezesa PiS  Jarosława Kaczyńskiego. Inny pełnomocnik, mecenas Rafał Rogalski,  stwierdza, że raport jest "skandaliczny" i nie ma znaczenia dla polskiej  prokuratury. - Zgodnie z polskim prawem prokuratura samodzielnie ocenia  dowody - mówi, dodając, iż takie zasady będą miały zastosowanie wobec  ustaleń MAK. 
- Taki raport jak ten z MAK w polskiej procedurze  karnej jest "dowodem z dokumentu", takim samym jak inne dokumenty - nie  jest natomiast opinią biegłego. Myślę, że w sprawie katastrofy  smoleńskiej polska prokuratura powoła szeroki, specjalistyczny zespół  biegłych - mówi adwokat Andrzej Werniewicz, obrońca ppłk. Marka Miłosza.  
O takich zamierzeniach informuje płk Rzepa. - Jest rozważana sprawa  powołania zespołu biegłych przez prokuraturę, którzy ocenią całość  materiału dowodowego, w tym raport - twierdzi.
Jak poinformował MAK,  po zakończeniu prac nad raportem wszystkie materiały zostaną przekazane  do dyspozycji prokuratury. Prokuratura liczy na to, że teraz znacznie  zostanie przyspieszona realizacja polskich wniosków o pomoc prawną. -  Chciałbym, żeby rosyjska prokuratura mogła spojrzeć, czy już nie będzie  mogła czegoś przekazać polskiej stronie - mówi Rzepa. 
Takie  oczekiwania mają również rodziny ofiar. - Liczę, że polska prokuratora  będzie mogła przeprowadzić śledztwo w oparciu o materiały, bo na razie  ich nie ma - podkreśla Jarosław Kaczyński. 
Rzepa zaznacza jednak, że  nie należy się spodziewać np. szybkiego przekazania czarnych skrzynek z  uwagi na to, że rosyjska prokuratura musi przeprowadzić swoje czynności  śledcze. 
Sceptyczny w kwestii przyspieszenia przekazywania  dokumentów jest mecenas Pszczółkowski. - Tutaj nie należy się spodziewać  przełomu, niczego istotnego już nie dostaniemy - ocenia adwokat. Wyraża  on swoje obawy, że taka forma współpracy, jaka istniała między MAK a  komisją Jerzego Millera, przeniesie się na relacje obu prokuratur.  Przypomina, że MAK nie przekazał Klichowi i komisji Millera m.in.  zapisów rozmów wieży lotniska z Moskwą, z Iłem-76 i z jakiem, czy  materiałów z oblotu. - Jeżeli Miller nie dostał tych materiałów, to  najprawdopodobniej takim embargiem zostanie obłożona polska prokuratura -  uważa mecenas. 
Tymczasem Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej ma  przygotowane do przekazania Polsce kolejne 30 tomów akt śledztwa w  sprawie katastrofy polskiego samolotu. Jak na razie polska prokuratura  nie ma informacji o dacie przekazania kolejnych akt. 
Według  zapowiedzi śledczy rosyjscy mają zrealizować polskie wnioski  przesłuchania świadków i przeprowadzenia innych czynności śledczych w  obecności przedstawicieli polskiej prokuratury.
Zenon Baranowski
Nasz Dziennik 2011-01-13
Autor: jc
