Prokuratura na łasce Rosjan
Treść
W polskim śledztwie w sprawie katastrofy smoleńskiej "źle się dzieje"  z uwagi na brak materiałów z dochodzenia rosyjskiego - oceniają  pełnomocnicy rodzin ofiar. Podkreślają, że mimo upływu dwóch miesięcy od  tragedii liczba przekazanych przez Rosję dokumentów jest niewielka.  Prokuratura wojskowa tłumaczy, że wystosowała już cztery wnioski prawne,  ale z praktyki międzynarodowej wynika, iż terminy realizacji są długie.  
Reprezentujący część rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej  mecenas Rafał Rogalski ocenił, że w polskim śledztwie "źle się dzieje",  nie dlatego żeby prokuratorzy mieli niewłaściwie wykonywać swoje  czynności, ale z uwagi na brak materiałów z dochodzenia rosyjskiego. -  Mijają prawie dwa miesiące od katastrofy, a my mamy bardzo niewiele  materiałów ze strony rosyjskiej, co nam tak naprawdę tamuje bieg  postępowania - ocenia mecenas. Dodaje, że w najwyższych organach  prokuratury brakuje woli determinacji, aby je szybko uzyskać. 
Rzecznik  prokuratury wojskowej płk Zbigniew Rzepa podkreśla, że do Rosji  wystosowano cztery wnioski o pomoc prawną i musimy czekać na ich  realizację. - Według konwencji z 1959 r. o pomocy prawnej wnioski takie  powinny być realizowane w jak najkrótszym czasie - wskazuje. Dodaje, iż z  praktyki międzynarodowej wynika, że takie wnioski mają zazwyczaj długie  terminy realizacji, sięgające nawet kilku lat. Zaznaczył jednak, iż  strona polska nie ma żadnych możliwości prawnych, aby ten proces  przyspieszyć. Poza tym druga strona może odmówić realizacji wniosków,  zasłaniając się suwerennością lub bezpieczeństwem państwowym. Ale w  ocenie Rzepy, nie zachodzą tutaj takie okoliczności. Poinformował on, że  niebawem do Polski powinno dotrzeć kolejne 1000 stron dokumentów ze  śledztwa, ale kilka tygodni zajmie ich tłumaczenie. 
W ocenie posła  Karola Karskiego (PiS), to wszystko wskazuje, że Polska powinna  uczestniczyć w śledztwie rosyjskim. Podkreśla on, że błędem strony  polskiej było oparcie się na konwencji chicagowskiej zamiast na  dwustronnej konwencji z 1993 r., która mówi o wspólnym śledztwie. Karski  podkreśla, że ciągle nie jest za późno, żeby zażądać od Rosji takiego  rozwiązania. 
Specjalista prawa międzynarodowego dr Ireneusz Kamiński  (PAN) stwierdza, że rzeczywiście nie ma żadnych instytucji, do których  można by się odwołać, gdyby zachodziły jakieś ewentualne  nieprawidłowości w przekazywaniu materiałów z dochodzeń rosyjskich -  komisyjnego i prokuratorskiego. - Taka droga nie istnieje - podkreśla.  Prawnik zwraca jednak uwagę, że oparcie się na konwencji chicagowskiej  rodzi pewne zobowiązania międzynarodowe, m.in. rzetelnego wyjaśnienia  wszystkich okoliczności wypadku. - Są one niekwestionowane - mówi dr  Kamiński. Należy tu też wykorzystywać klasyczne reguły prawa  międzynarodowego, czyli interwencje na drodze dyplomatycznej. 
Gdyby  się jednak okazało, że prowadzone w Rosji postępowanie nie jest  satysfakcjonujące, wykazuje pewne braki albo też wnioski o pomoc prawną  są ignorowane, bez przekonującego uzasadnienia, to wówczas z  roszczeniami mogłyby wystąpić rodziny ofiar katastrofy. Prawnik  zastrzega, że to są rozważania hipotetyczne, ale zgodnie z prawem  międzynarodowym skargi takie, po wyczerpaniu ścieżki prawnej w Rosji,  mogłyby się zwrócić do Trybunału w Strasburgu. 
Zaniepokojenie  pełnomocników budzą medialne doniesienia o manipulacjach przy zeznaniach  kontrolerów z lotniska w Smoleńsku. Rogalski powiedział, że są to  "dziwne sytuacje". Podkreślił, że w świetle ujawnionych dotychczas  materiałów, a zwłaszcza stenogramów, powstaje konieczność zweryfikowania  "w sposób bardzo istotny" działań podejmowanych przez obsługę lotów na  lotnisku Siewiernyj, w związku z zamierzonym lądowaniem tam  prezydenckiego samolotu.  
- Nie komentujemy tych informacji -  powiedział płk Rzepa, pytany o obsługę lotów na lotnisku Siewiernyj.  Odmówił też, ze względu na dobro śledztwa, informacji o treściach  wniosków prawnych, czy prokuratura będzie się domagała ponownych  przesłuchań kontrolerów, czy też osób ich przesłuchujących, czy też  zapisów radaru na lotnisku. 
Rogalski zwrócił też uwagę, że należy  odrzucić pojawiające się wypowiedzi, iż niektóre wersje katastrofy można  już wykluczyć. - Na tym etapie postępowania żadna wersja nie jest  wykluczona, ani zamachu, ani uszkodzenia technicznego - podkreśla  Rogalski.
Zenon Baranowski
Nasz                                                                              Dziennik                          2010-06-08
Autor: jc
