Kolej na strajk
Treść
Już w czwartek kolejna tura negocjacji rząd - kolejarze.  Od ich wyniku zależy, czy na kolei w czasie Euro 2012 zostanie  przeprowadzony strajk generalny. 
Stan  bezpieczeństwa na kolei wymaga szybkich i zdecydowanych działań - ocenia  Konfederacja Kolejowych Związków Zawodowych. Ale zapowiadane wcześniej  decyzje dotyczące ewentualnego wstrzymania ruchu na kolei w całej Polsce  kolejarze przełożyli na lipiec. Na razie, przed Euro 2012, zapowiadają  rygorystyczne przestrzeganie zasad bezpieczeństwa, a to ni mniej, ni  więcej może spowodować odwołanie niektórych pociągów, a przynajmniej  spore opóźnienia w ruchu kolejowym.
W ocenie Konfederacji Kolejowych  Związków Zawodowych, sytuacja na kolei jest fatalna, a po katastrofie  pod Szczekocinami rząd poza PR-owskimi deklaracjami, że Polska jest  przygotowana do Euro 2012, zrobił niewiele. Katastrofa z 3 marca, a  także ostatni wypadek na stacji Warszawa Praga aż nadto dobitnie  pokazują, że bezpieczeństwo na kolei to fikcja tworzona na potrzeby  rządowej propagandy i uspokojenia opinii publicznej. To powoduje, że  zaufanie społeczne do przewozów kolejowych w Polsce spada. Trzeba zrobić  wszystko, by podnieść realny poziom bezpieczeństwa na tym odcinku. - Na  kolei zaczyna brakować ludzi z wyobraźnią. Są potrzebni menedżerowie,  ale tacy, którzy znają również istotę funkcjonowania kolei. Gdyby mieli  wyobraźnię, to zdawaliby sobie sprawę, do czego prowadzą oszczędności i  brak koordynacji działań - mówi Leszek Miętek, przewodniczący  Konfederacji Kolejowych Związków Zawodowych i Związku Zawodowego  Maszynistów Kolejowych w Polsce. Problem w tym, że przy rozdrobnieniu  spółek kolejowych nie zadbano o stworzenie jednakowych przepisów, w  rezultacie każdy przewoźnik kieruje się własnymi rozporządzeniami w  zakresie bezpieczeństwa ruchu, wprawdzie zatwierdzonymi przez UTK, ale  tak naprawdę niekompatybilnymi ze sobą. Z kolei brak odpowiedniej  kontroli stwarza coraz większe pokusy do oszczędzania na  bezpieczeństwie. Sytuację dodatkowo pogarsza fakt, że Urząd Transportu  Kolejowego nie posiada instrumentów prawnych ani kadrowych, które  pozwoliłyby na skuteczne egzekwowanie bezpieczeństwa. - W UTK w Polsce  pracuje ok. 180 osób, a np. w Niemczech, gdzie koleje uchodzą za  najbardziej ułożone i bezpieczne, w Federalnym Urzędzie Kolejowym, który  odpowiada za bezpieczeństwo kolejowe, pracuje ponad 3 tys. osób.  Komentarz jest tu chyba zbyteczny - kwituje szef kolejarskich związków  zawodowych.
Niczym strajk włoski
Mimo  negatywnej oceny działań rządu Konfederacja Kolejowych Związków  Zawodowych odstąpiła od wstrzymania ruchu kolejowego w całym kraju przed  Euro 2012, co nie oznacza, że kolejarze zupełnie zrezygnowali ze  strajku generalnego. Na ostateczną decyzję mogą mieć wpływ rozmowy z  przedstawicielami resortu transportu na temat przywrócenia  bezpieczeństwa na polskich torach, których kolejna tura ma się odbyć 31  maja. - Decyzja o proteście zapadnie, jeżeli do tego czasu nie będzie  realnych i rzeczywistych działań ze strony resortu infrastruktury i UTK.  Nie chcemy utrudniać życia podróżnym, ale nie chcemy też, żeby nasz  protest był łączony z politycznymi przepychankami i zakłócił Euro 2012.  Nie oznacza to jednak, że problemu z bezpieczeństwem na kolei nie ma,  przeciwnie - jest i musi być rozwiązany - wskazuje Miętek. Wśród  problemów, które zdaniem kolejarzy muszą, i to jak najprędzej, zostać  rozwiązane, jest nagminne skracanie czasu szkolenia maszynistów.
Próby zmian są dalece niewystarczające. - Systemy zabezpieczeń, owszem,  są to koszty, ale ustawowe uregulowanie czasu pracy pracowników czy  szkoleń nie wymaga dodatkowych środków budżetowych, a jedynie chęci i  umiejętności przygotowania takich uregulowań. Po prostu trzeba mieć  odwagę i podjąć odpowiednią decyzję. No chyba, że i tego brakuje -  zastanawia się Miętek. Kolejarze wiążą też duże nadzieje z powołaniem na  szefa UTK Krzysztofa Dyla.
Bez pobłażania
Kolejny postulat kolejarskich związków dotyczy wzmocnienia kadrowego i  zatrudnienia w UTK specjalistów w zakresie kontroli operatorów i  przewoźników pod względem bezpieczeństwa, którzy znają się na kolei. -  Jeżeli przewoźnik miałby wyobraźnię, to nie dopuściłby do sytuacji,  kiedy maszynista, który ma na utrzymaniu rodzinę, w poszukiwaniu  większego zarobku pracuje na kilku etatach. Często bywa, że kończy pracę  u jednego przewoźnika i bez odpoczynku zaczyna u kolejnego. Nie ma  żadnego systemu, który mógłby to nadzorować, kontrolować i zmienić. To  są obszary, gdzie dochodzi do błędów, które mogą prowadzić do katastrof,  i to za wszelką cenę trzeba zmienić - uważa Miętek. Zdaniem kolejarzy,  szukanie - nawet w dobie kryzysu - oszczędności w zakresie  bezpieczeństwa i brak kontroli na kolei doprowadzi do kolejnych  tragedii. Dlatego w kwestiach bezpieczeństwa nie będzie pobłażania. -  Niezbędna jest debata na temat przyspieszenia instalowania na większości  linii kolejowych w Polsce europejskich systemów bezpieczeństwa -  tłumaczy Leszek Miętek. Jego zdaniem, gdyby taki system funkcjonował,  nie doszłoby do zderzenia pociągów w Warszawie.
Problemy z  bezpieczeństwem na kolei budzą poważne obawy opozycji. Prawo i  Sprawiedliwość jeszcze przed rozpoczęciem Euro 2012 domaga się zwołania w  tej sprawie posiedzenia sejmowej Komisji Infrastruktury oraz raportu  ministra Sławomira Nowaka. Jak informuje w rozmowie z "Naszym  Dziennikiem" Mariusz Błaszczak, szef Klubu Parlamentarnego PiS, wczoraj  pismo w tej sprawie trafiło do przewodniczącego komisji Zbigniewa  Rynasiewicza z PO i to od niego zależy, czy komisja zbierze się jeszcze  przed 8 czerwca. W ocenie parlamentarzysty, trudno o wyraźniejszy sygnał  alarmowy niż seria katastrof. Opinia publiczna ma prawo wiedzieć, jakie  działania podejmuje rząd w trosce o bezpieczeństwo kibiców, którzy  przyjadą do Polski. - Chcemy usłyszeć, czy i w jakim zakresie minister  transportu i podległe mu służby są przygotowane, by zapewnić  bezpieczeństwo na kolei i jakie działania w tym kierunku zostały podjęte  - mówi Błaszczak. I namawia rząd do wzięcia odpowiedzialności za stan  polskich kolei. - Po tragedii, jaka miała miejsce w Argentynie, gdzie  pociąg nie wyhamował na stacji kolejowej i były ofiary śmiertelne, do  dymisji podał się minister infrastruktury. Natomiast w Polsce - jak  widać - odpowiedzialność polityczna jest zupełnie iluzoryczna - ocenia  Błaszczak.
Mariusz Kamieniecki
Nasz Dziennik Wtorek, 29 maja 2012, Nr 124 (4359)
Autor: au
