Ekspresowe umorzenie
Treść
Zgłoszenie o pocięciu nożami przez bandę kilkunastu zamaskowanych mężczyzn  antyaborcyjnej wystawy "Wybierz życie", która była umieszczona w pobliżu  Przystanku Woodstock, trafiło do Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie  Wielkopolskim, bo to jej podlega komisariat w Kostrzynie nad Odrą. Jak  powiedział nam rzecznik prasowy gorzowskiej policji młodszy aspirant Marek  Waraksa, policjanci prowadzą działania operacyjne w tej sprawie - szukają i  przesłuchują świadków, typują podejrzanych. Zamknięte zostało natomiast  postępowanie dotyczące bezprawnej likwidacji wystawy przez służby porządkowe  Przystanku Woodstock: śledczy uznali, że nie doszło tu do przestępstwa. W  dodatku nie poinformowano o tym nikogo z organizatorów wystawy. - Myślę, że  policja w pierwszej kolejności powinna nas o tym powiadomić, a tego nie zrobiono  - oburza się Mariusz Dzierżawski z Fundacji PRO.
Nie wiadomo,  dlaczego zniszczona wystawa pokazująca nieretuszowane zdjęcia zabitych dzieci  została zlikwidowana - mimo że stała poza terenem przystankowym i była legalna.  Niejasne pozostaje też, co się stało z zabranymi przez "pokojowy patrol", czyli  służby porządkowe powołane przez Jerzego Owsiaka, pociętymi nożami w nocy z  piątku na sobotę przez grupę zamaskowanych mężczyzn planszami i kiedy zostaną  zwrócone właścicielom - Fundacji PRO. Jeszcze w niedzielę skierowaliśmy w tej  sprawie pytanie do Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, organizatora  Przystanku Woodstock. Na odpowiedź wciąż czekamy.
Policja w Gorzowie  Wielkopolskim wyjaśnia, że o ile w kwestii nocnego napadu śledztwo trwa, o tyle  sprawa zaboru mienia, co miało miejsce w sobotę, została zamknięta z powodu  "braku cech przestępstwa". - Drugie zgłoszenie było o godz. 15.00 i dotyczyło  przywłaszczenia banerów, którego miał dokonać patrol niebieski na polecenie  szefa ochrony. Nasi dzielni policjanci szybko ustalili, że nie doszło do  przestępstwa. Poszli do szefa ochrony, który tłumaczył się tym, że baner stał na  drodze pożarowej. Uznano, że tak nie może być ze względów bezpieczeństwa - ona  musiała być drogą mobilną, żeby w każdej chwili można było dojechać, gdyby ktoś  potrzebował pomocy. Dlatego baner sprzątnięto, ale po interwencji policjantów  został oddany. I tutaj sprawa została zamknięta: żadnego przywłaszczenia nie  było - wyjaśnia rzecznik Waraksa. 
Wiedzeni dziennikarską intuicją  postanowiliśmy się upewnić, czy zabrane resztki zdewastowanej wystawy wróciły do  organizatorów. - Od pani się o tym dowiedziałem i jestem zdziwiony. To jest  fałszywa informacja, ponieważ nic nie zwrócili. Banery były dość zniszczone, nam  bardziej chodziło o rusztowania, ale nic z tej wystawy do nas nie wróciło. Poza  tym tam nie było żadnej oznakowanej drogi przeciwpożarowej. To był po prostu  trawnik, w pobliżu którego była tablica reklamowa i tym podobne rzeczy -  ripostuje Mariusz Dzierżawski z Fundacji PRO.
Wobec takiej rozbieżności  faktów poprosiliśmy rzecznika KWP w Gorzowie o ich zweryfikowanie. - Wkradło się  nieporozumienie, te banery są zabezpieczone u nas i Kostrzyn już prawdopodobnie  informuje właściciela o tym, że może je sobie odebrać - podał ostateczną wersję  Marek Waraksa.
Oburzenia zniszczeniem wystawy "Wybierz życie" nie kryje poseł  Stanisław Pięta (PiS), który złożył wczoraj na ręce marszałka Sejmu Bronisława  Komorowskiego zapytanie poselskie w tej sprawie do wicepremiera, ministra spraw  wewnętrznych i administracji Grzegorza Schetyny. - Chcę zapytać premiera  Schetynę m.in. o to, czy dotychczas podejmowane przez policję czynności  umożliwiają pełne wyjaśnienie sprawy i czy zostały podjęte bez zbędnej zwłoki  oraz czy rozpoczęto już poszukiwania skradzionych elementów wystawy i ustalono  listę członków tego "pokojowego patrolu" - wyjaśnia parlamentarzysta, który  udostępnił nam treść swojego wystąpienia. Czytamy w nim m.in.: "Nie bez  znaczenia jest fakt, że jeszcze w dniu 31 lipca organizatorom i wolontariuszom  ustawiającym ekspozycję grożono zniszczeniem wystawy w przypadku niezastosowania  się do bezprawnych poleceń jej usunięcia. Groźby padały z ust osoby kierującej  'pokojowym patrolem'. (...) Liczę na to, że Pan Premier, mając na względzie  Artykuł 64 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, który zabezpiecza prawo  własności i gwarantuje jego prawną ochronę, dołoży osobistych starań celem  wyjaśnienia tego pożałowania godnego zdarzenia". Poseł informuje również  ministra Schetynę, że wystąpi do przewodniczącego sejmowej Komisji Administracji  i Spraw Wewnętrznych Marka Biernackiego oraz przewodniczącego Komisji  Sprawiedliwości i Praw Człowieka Ryszarda Kalisza, aby na najbliższym  posiedzeniu Sejmu, jeszcze w sierpniu, zorganizować wspólne posiedzenie tych  komisji z udziałem gości, organizatorów wystawy z Fundacji PRO.
- Chciałbym,  żeby premier Schetyna i minister Andrzej Czuma w obecności posłów oraz członków  Fundacji przedstawili postępy i wyniki dotychczas prowadzonego śledztwa. Bo w  tej chwili mamy do czynienia nie tylko z groźbą karalną, nie tylko ze  zniszczeniem wystawy i kradzieżą jej elementów, ale także z pobiciem jednej z  osób interweniujących. Bardzo zależy mi na tym, żeby ten ciąg przestępstw został  wyjaśniony, a ich sprawcy wykryci i postawieni przed obliczem wymiaru  sprawiedliwości - zapowiada poseł Stanisław Pięta. W tym celu zamierza również  wystąpić do prokuratora okręgowego w Gorzowie Wielkopolskim o objęcie osobistym  nadzorem postępowania w tej sprawie. 
Maria S. Jasita
"Nasz Dziennik" 2009-08-04
Autor: wa
