Czarny rynek Karty Polaka
Treść
Jednym z warunków przyznania Karty Polaka w sytuacji niemożności dowiedzenia  związków z Polską jest opinia wystawiona przez organizację o zaangażowaniu w  działalność polonijną. Okazuje się jednak, że niektórzy ich prezesi wykorzystują  te nadane z ramienia polskiego rządu upoważnienie dla uzyskania korzyści  majątkowych. Na Ukrainie zdarzają się przypadki wystawiania takich pozytywnych  opinii osobom, które nie mają żadnych związków z Polską. Wystarczy zapłacić.  Docierają do nas sygnały o kupczeniu polskością - potwierdzają parlamentarzyści.  
Nie wszystkie organizacje i stowarzyszenia na Ukrainie posiadają  wiedzę na temat procederu pozyskiwania pozytywnych opinii lub poświadczenia  członkostwa w jakiejś organizacji przez osoby niebędące Polakami. Walenty  Wakoluk, prezes Stowarzyszenia Kultury Polskiej na Wołyniu im. Ewy Felińskiej,  opisuje sytuację, w której konsulowie RP nie przyznają Karty Polaka osobom  posiadającym świetnie udokumentowane polskie korzenie. - Słyszałem, że w okręgu  wołyńskim i żytomierskim odbywa się "rzeź niewiniątek". To znaczy ludzie, którzy  mają bardzo dobre polskie papiery, nie dostają żadnej Karty Polaka, gdyż władają  tylko językiem polskim lub ukraińskim - informuje Wakoluk.
Pozostali szefowie  polskich organizacji polonijnych na Ukrainie przyznają, że kupczenie opiniami w  celu załatwienia sobie Karty Polaka jednak się odbywa. - Mamy takie informacje,  że niektóre organizacje podpisują opinie dla osób, które nie są ich członkami,  ale natychmiast nimi zostają. Otrzymują zatem możliwość uzyskania Karty Polaka,  mimo że nie są Polakami - twierdzi Iryna Perszko, prezes zarządu Żytomierskiego  Obwodowego Zjednoczenia Polskich Organizacji Społecznych "Konfederacja  Żytomierska". Według niej, na Ukrainie są dwie organizacje uprawnione do  wystawiania takich opinii: Federacja Organizacji Polskich na Ukrainie oraz  Związek Polaków na Ukrainie. - Słyszałam, że za pieniądze niektórzy prezesi  wydają legitymacje członkowskie - dodaje Perszko. 
Jerzy Bagiński, dyrektor  Domu Polskiego w Żytomierzu, nie zetknął się osobiście z czarnym rynkiem  związanym ze staraniami o uzyskanie Karty Polaka. Kieruje nas jednak do Mikołaja  Warfołomiejewa, dyrektora Teatru Polskiego im. J.I. Kraszewskiego i prezesa  Polskiego Towarzystwa Kulturalno-Oświatowego. Ten zna dobrze problem z autopsji.  - Tak, jest tu taka pani z Żytomierskiego Obwodowego Oddziału Związku Polaków na  Ukrainie, która pobiera pieniądze za pozytywną opinię. Często przebywam w Domu  Polskim jako dyrektor Teatru Polskiego założonego w Żytomierzu i słyszałem o tym  procederze. Ludzie przyznają, że to ma miejsce - oznajmia Warfołomiejew.  Potwierdza, że przychodzą osoby, które nie mają absolutnie związku z polskością,  i oferują pieniądze za pozytywną opinię do swojego wniosku o Kartę Polaka. - Ona  udziela im zaświadczenia, jakoby byli członkami jej organizacji. Mówi im, że  będą wyjeżdżać do Polski, itd. W dodatku pobiera pieniądze na te wyjazdy, które  na pewno są finansowane przez jakieś organizacje. Przychodzi tu, do Domu  Polskiego, w każdy poniedziałek i organizuje tego typu ekscesy - mówi  dyrektor.
Agnieszka Bogucka, prezes Oddziału Stowarzyszenia "Wspólnota  Polska" w Warszawie, uważa, że przyznawanie Karty Polaka osobom niemającym  związku z polskością jest tematem "o wiele szerszym i bardzo bulwersującym". -  Być może należałoby wrócić do tego problemu - dodaje Bogucka. 
O kwestię  kontroli i reagowania w takich sprawach staraliśmy się dowiedzieć w Konsulacie  Generalnym RP we Lwowie. Wiesław Osuchowski, konsul generalny, nie chciał się  jednak wypowiedzieć, gdyż nie jemu podlega rejon Żytomierza. Skierowano nas więc  do Konsulatu Generalnego RP w Łucku. Jednak tam również odmówiono nam wypowiedzi  ze względu na nieobecność Tomasza Janika, konsula generalnego. 
Tymczasem  parlamentarzyści przyznają, że otrzymują informacje o próbach nielegalnego  zdobycia Karty Polaka. Poseł Franciszek Jerzy Stefaniuk (PSL),  wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą, potwierdza,  że problem dotyczy Żytomierza. - Również zetknąłem się z takimi sygnałami,  niemniej jednak Konsulat we Lwowie czuwa nad takimi sprawami. Wiem, że stosuje  własne "rozpoznanie" i nie honoruje takich naciąganych zaświadczeń - podkreśla  Stefaniuk. 
Artur Kozłowski, przewodniczący Rady ds. Polaków na Wschodzie,  która rozpatruje odwołania od decyzji konsulów w sprawach przyznania Karty  Polaka, podkreśla, że opinia o zaangażowaniu w działalność polonijną jest  wymagana wtedy, gdy nie ma potwierdzonych elementów polskości. - Natomiast,  kiedy one są, nie ma takiego wymogu - twierdzi Kozłowski. Przyznaje jednak, że  konsulowie czasem posiłkują się takimi zaświadczeniami, na przykład na  Białorusi, gdzie wnioski o Kartę Polaka są zbierane za pośrednictwem organizacji  w terenie. - Fakt, iż ktoś nie może udowodnić swojej polskości przed konsulem  poza opinią uzyskaną u organizacji polonijnej, nie przesądza, że nie jest on  Polakiem - zauważa. Jako przewodniczący Rady nie spotkał się jednak z  przypadkiem próby odwołania przez osobę powołującą się na swoje rzekome polskie  korzenie. - Do tej pory z czymś takim się nie spotkałem, aczkolwiek rzeczywiście  mieliśmy pewne sygnały, ale MSZ natychmiast je korygowało, a konsulowie  dokładali szczególnej staranności - uważa Kozłowski. 
Wątpliwości co do  dobrych intencji naszych służb dyplomatycznych we Lwowie ma nasz ukraiński  rozmówca. - Kartę Polaka otrzymują we Lwowie osoby nieznające języka polskiego,  co więcej - niemające związków z polskością. Dokument ten jest im potrzebny, aby  otrzymać darmową wizę, gdyż zajmują się przygranicznym handlem - mówi.  
Informacji o nieuczciwym postępowaniu niektórych szefów organizacji polskich  na Ukrainie nie potwierdza Ministerstwo Spraw Zagranicznych. "Do MSZ nie dotarły  żadne informacje wskazujące na zaistnienie problemu wydawania zaświadczeń o  aktywnym zaangażowaniu w działalność na rzecz języka i kultury polskiej lub  polskiej mniejszości narodowej potwierdzających nieprawdę" - czytamy w  przesłanym oświadczeniu.
Jacek Dytkowski
Karta Polaka jest dokumentem potwierdzającym  przynależność do Narodu Polskiego, który może być przyznany osobie  nieposiadającej obywatelstwa polskiego albo zezwolenia na osiedlenie się na  terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, ale deklarującej przynależność do Narodu  Polskiego i spełniającej określone ustawą z dnia 7 września 2007 r. warunki.  Należą do nich m.in. wykazanie, że co najmniej jedno z rodziców lub dziadków  albo dwoje pradziadków było narodowości polskiej lub posiadało obywatelstwo  polskie, albo przedstawienie zaświadczenia organizacji polskiej lub polonijnej,  potwierdzające aktywne zaangażowanie w działalność na rzecz języka i kultury  polskiej lub polskiej mniejszości narodowej przez okres co najmniej ostatnich  trzech lat. Do głównych praw posiadacza Karty Polaka należy: możliwość  kształcenia, podejmowania pracy, działalności gospodarczej na terytorium RP oraz  bezpłatny wstęp do muzeów państwowych. 
JAC
"Nasz Dziennik" 2009-04-16
Autor: wa