Bezkarne szydzenie z Papieża
Treść
Znieważające osobę Jana Pawła II filmiki, zawierające często niewyobrażalnie wulgarne treści, zalewają internet. Można ich znaleźć w sieci już kilkadziesiąt. Mimo protestów internautów nie są usuwane. Portal YouTube, w którym jest ich najwięcej, tłumaczy się, że nie prowadzi cenzury. Organa ścigania śpią.
Od miesięcy internet jest zaśmiecany plugawymi filmikami i nagraniami, w których osoba bł. Jana Pawła II jest obrażana i szkalowana. Jeden z takich materiałów to wizerunek Papieża wmontowany w otoczenie nagich kobiet, czemu towarzyszy wulgarny podpis. Na innym Ojciec Święty jest przedstawiony jako goniący dziecko. Kwituje to również rynsztokowy podpis. Kolejne zawierają epitety w rodzaju "demon, sługa szatana" albo w tle zdjęć z ostatnich chwil umierającego Papieża słyszymy piosenkę przeklinającą. Senator Czesław Ryszka (PiS) nie ma wątpliwości, że są to bluźniercze filmiki. - To przejaw swoistej mody na antykatolicyzm, a także przejaw wzrostu niewiary. W dobrym tonie jest wyśmiewanie i obrażanie naszej religii - mówi "Naszemu Dziennikowi" senator, który z bólem oglądał jeden z tych filmików.
Przeciwko tym materiałom protestują licznie internauci. Jednak administratorzy portalu YouTube, gdzie jest ich najwięcej, nie za bardzo przejmują się tymi głosami.
- YouTube z założenia jest otwartą platformą służącą do swobodnego wyrażania wszelkiego rodzaju myśli i poglądów, z których część może być kontrowersyjna pod względem czy to formy, czy treści. Dostępne filmy nie mogą jednak łamać "Wytycznych dla społeczności" - przekonuje Marta Jóźwiak ze służb prasowych Google Poland, stanowiącego część amerykańskiego Google Inc., do którego należy portal YouTube.
Naruszenia ignorowane
Jakie to wytyczne? Czytamy w nich, że portal nie pozwala na "szerzenie nienawiści", m.in. ze względu na wyznanie i "poniżanie jakiejś osoby". Ale jednocześnie we wstępie do wytycznych pada stwierdzenie: "nie prosimy o szacunek okazywany zakonnicom, starszym osobom i neurochirurgom", ale o nienadużywanie tej witryny.
- YouTube jest orędownikiem wolności słowa i broni prawa każdego użytkownika do wygłaszania nawet niepopularnych opinii - podkreśla Jóźwiak. I asekuruje się, że przy "48 godzinach nagrań wideo na minutę umieszczanych na YouTube przez użytkowników, nie jest możliwe wcześniejsze weryfikowanie tych treści".
- Jednym zdaniem, YouTube nie moderuje treści - nie prowadzi kontroli prewencyjnej (cenzury) treści umieszczanych przez internautów na platformie - stwierdza Jóźwiak. Jak jednak przyznaje, portal reaguje na "zgłoszenia ewentualnych naruszeń". Zapytaliśmy, kto ma zgłaszać te naruszenia. - YouTube polega w tym zakresie na użytkownikach - to oni oznaczają ("flagują") filmy, które ich zdaniem naruszają "Wytyczne dla społeczności" - odpowiada Jóźwiak. Jednak jak się okazuje, te deklaracje mają słabe przełożenie na konkretne działania. Mimo protestów internautów filmiki obrażające osobę zmarłego Papieża są dostępne w internecie.
- YouTube to platforma do swobodnego wyrażania wszelkiego rodzaju myśli i poglądów, administratorzy serwisu muszą być bardzo ostrożni podczas egzekwowania "wytycznych" - wskazuje Jóźwiak. - Starają się, aby jak najwięcej treści pozostawało w serwisie przy jednoczesnym zapewnieniu, że zasady nie są łamane - dodaje.
Zawiadomienie o zniesławieniu
Co w takiej sytuacji pozostaje internautom? - Na pewno warto wywierać presję na właścicieli portali internetowych - podkreśla poseł Arkadiusz Mularczyk (PiS), prawnik. - Trzeba odważnie o tym mówić, tutaj jest potrzebne twarde stanowisko. Obywatele, dziennikarze i oczywiście politycy powinni o tych sprawach mówić, nagłaśniać je i zawstydzać tych wszystkich, którzy upubliczniają takie zachowania - dodaje.
- Jeżeli ktoś obraża osobę Jana Pawła II, to można to uznać za zniesławienie - mówi karnista prof. Piotr Kruszyński z Uniwersytetu Warszawskiego. - Jeżeli ktoś uważa, że doszło do znieważenia, może zawiadomić prokuraturę, która może wszcząć z urzędu śledztwo w tej sprawie - dodaje. - Takie sprawy trzeba po prostu zgłaszać do prokuratury i głośno domagać się respektowania prawa od organów państwa - zgadza się Mularczyk.
Jednak w tej sprawie nie widać za bardzo śledztw prokuratorskich - mimo pojawiających się w mediach zapowiedzi zgłaszania tego typu zdarzeń. Sprawdziliśmy, czy w okręgu warszawskim toczą się jakieś śledztwa dotyczące znieważania osoby Jana Pawła II.
- W okręgu działania Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga nie były i nie są prowadzone postępowania dotyczące zniesławienia osoby Papieża Jana Pawła II poprzez treści zamieszczane w internecie - informuje Renata Mazur, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. Podobnie odpowiada rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie Monika Lewandowska. - W Prokuraturze Okręgowej w Warszawie oraz podległych jej prokuraturach rejonowych nie odnotowano takiego postępowania.
Wadliwe przepisy
- Należy wywierać presję na organy państwa, żeby nie zachowywały się oportunistycznie, ale wykazywały inicjatywę - mówi Mularczyk.
Jednak według prawników ostatnie wydarzenia (np. proces Adama Darskiego "Nergala", który dopuścił się podarcia i znieważenia Pisma Świętego) pokazują, że ciężko jest osiągnąć skazujący wyrok w sprawach o naruszenie uczuć religijnych - z uwagi na to, że sprawy tego typu są umarzane albo sądy wydają wyroki uniewinniające.
- Sędzia musi chcieć uznać, że dany przedmiot jest objęty kultem religijnym i w związku z powyższym podlega szczególnej ochronie - mówi mec. Piotr Kwiecień. - Skoro Darski może bezkarnie w tym kraju podrzeć Biblię podczas koncertu i sędzia uznaje, że był to wyraz ekspresji artystycznej, to można powiedzieć, że w Polsce nie ma ochrony prawnej w zakresie uczuć religijnych i osób związanych z kultem religijnym - ocenia adwokat.
Być może należałoby też dokonać zmiany prawa. Przepisy o ochronie uczuć religijnych mówią bowiem o "przedmiocie" czci religijnej. Nie ma tam ani słowa o kulcie świętych stanowiącym element doktryny katolickiej. - Przedmiotem kultu religijnego jest np. krzyż. Byłoby raczej obraźliwe, żeby uprzedmiotawiać osobę Papieża - zwraca uwagę prof. Kruszyński. - Być może warto zastanowić się nad doprecyzowaniem kodeksu karnego - wskazuje Arkadiusz Mularczyk.
Zenon Baranowski
Nasz Dziennik Piątek, 30 września 2011, Nr 228 (4159)
Autor: au