A2 Tusk bierze na siebie
Treść
Po kompromitacji z szykowaną na Euro 2012 autostradą Łódź - Warszawa,  która mocno nadszarpnęła wizerunek rządu, premier Donald Tusk dla  ratowania sytuacji pojechał sfotografować się na tle budowy, gdzie coś  się dzieje. Podczas wizyty na placu budowy Stadionu Narodowego podzielił  się jedną z niewielu dobrych informacji związanych z naszym  przygotowaniem do mistrzostw Europy: otóż stadion ten na Euro 2012  będzie gotowy.
Do mistrzostw Europy w piłce nożnej pozostał  jeszcze rok. Im bliżej Euro 2012, dowiadujemy się jednak o coraz to  nowszych, poważnie zagrożonych inwestycjach robionych z myślą o  mistrzostwach. Doniesienia, że jedna z kluczowych inwestycji  infrastrukturalnych - budowa odcinka autostrady A2 Łódź - Warszawa - po  wycofaniu się chińskiego inwestora może nie zostać zrealizowana, mocno  nadszarpnęły wizerunek rządu. Niestety, na nieszczęście dla Polski i  polskich dróg ministrem infrastruktury jest zaufany w partii człowiek  Donalda Tuska i jeden z głównych rozgrywających przy tworzeniu list  wyborczych Platformy do parlamentu. Dlatego premier nie może wobec niego  wyciągnąć adekwatnych konsekwencji - czyli po prostu Cezarego  Grabarczyka z rządu wyrzucić, niezależnie od tego, czego minister  infrastruktury jeszcze "dokona". Byłby to bowiem ruch osłabiający  pozycję Grabarczyka w partii. Premier tłumaczył wczoraj, że skoro rząd  działa i buduje, to normalne są też wpadki, które on bierze na siebie.
Aby  podratować nadwątlony doniesieniami o autostradowej kompromitacji  wizerunek rządu, premier postanowił sfilmować się na tle budowy, gdzie  coś się dzieje. A następnie ogłosił, że na mistrzostwa Europy coś jednak  będzie gotowe. Występując na tle krzątających się po budowie Stadionu  Narodowego robotników, poinformował, że zakończenie tej inwestycji przed  Euro 2012 nie jest zagrożone. Premier ostrożnie odnosił się natomiast  do rozmów z Chińczykami, którzy "za pół darmo" mieli zbudować odcinki  autostrady A2. - Istnieje realna szansa, że odcinki będą przejezdne na  Euro 2012 - mówił z taką pewnością, jak kiedyś do spółki z ministrem  Skarbu Państwa Aleksandrem Gradem ogłaszał pozyskanie katarskiego  inwestora dla stoczni. Tusk obiecał, że niezależnie od efektów rozmów z  chińską firmą, która z budowy już się wycofała, w lipcu roboty na  budowanych odcinkach ruszą pełną parą. O szczegółach rozmów z  konsorcjum, które z placu budowy już zeszło, szef rządu mówić nie  chciał. Wyjaśniając, że to ze względu na to, iż te rozmowy mają  charakter negocjacji oraz mają swój kontekst prawny. Zaznaczył jednak,  że posiada pełną wiedzę na temat zawartego kontraktu i kłopotów  Chińczyków w ostatnich miesiącach. 
Ujawnienia szczegółów umowy na  budowę części odcinków A2 domaga się Prawo i Sprawiedliwość. Klub PiS  złożył wczoraj do Prokuratury Okręgowej w Warszawie doniesienie w  sprawie możliwości popełnienia przestępstw przeciwko interesowi  publicznemu podczas wyboru konsorcjum COVEC. W ocenie polityków PiS,  "istnieje duże prawdopodobieństwo, iż podczas wyboru chińskiego  konsorcjum doszło do przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia  obowiązków i działania na szkodę interesu publicznego". - W naszym  przekonaniu, Ministerstwo Infrastruktury i Generalna Dyrekcja Dróg  Krajowych i Autostrad po prostu nie sprawdziły, z kim mamy do czynienia -  czy COVEC jest firmą wiarygodną i wypłacalną. Efekt jest teraz taki, że  dziś grozi nam to, że autostrada nie będzie przejezdna przed Euro 2012 -  stwierdził Mariusz Błaszczak, przewodniczący klubu PiS. Ruch opozycji  skrytykował bezzwłocznie premier. - Metoda, jaką przyjmuje PiS, czyli  donos, histeria, załamywanie rąk i wnioski do prokuratury, to jest być  może fajna metoda na uprawianie polityki, ale z tego nie powstał ani  jeden kawałek drogi i ani jedno boisko, ani jeden stadion. My robimy,  kto robi, popełnia błędy - stwierdził.
Artur Kowalski
Nasz Dziennik 2011-06-09
Autor: jc