200 kilometrów na rowerze i sprawy nie ma
Treść
Wiceminister infrastruktury Radosław Stępień pokonał w sobotę na  rowerze ponad 200 kilometrów. To rezultat zobowiązania ministra "od  budowy autostrad", że pokona rowerem 180 kilometrów, jeśli na Euro 2012  nie powstanie, liczący taką odległość, odcinek autostrady A1 Stryków -  Pyrzowice. Rowerowa przejażdżka nie sprawiła, że ta autostrada na  mistrzostwa Europy powstanie, a wiceminister, który sam poczuł się do  odpowiedzialności za taki stan rzeczy, nadal na swoim stanowisku  pozostaje.
Jaki los może spotkać ministra, który z jakichś  względów nie był w stanie dopilnować i wyegzekwować realizacji  strategicznej i prestiżowej inwestycji w dziedzinie, za którą jest  odpowiedzialny? Przykład ministra skarbu Aleksandra Grada, którego  premier Donald Tusk publicznie deklarował usunąć ze stanowiska, jeżeli  nie zostanie sfinalizowana sprawa inwestora dla polskich stoczni, by  następnie się z deklaracji wycofać, pokazuje nie tylko, jak wiele warte  jest słowo urzędującego szefa rządu, ale również, że nawet za  niedopilnowanie najistotniejszych spraw nie grożą w obecnym rządzie  poważne konsekwencje. 
Abstrahując od tych nowych, skrajnych  standardów wypracowanych przez premiera Tuska, można jednak przyjąć, iż  taki minister może na przykład sam, honorowo, podać się dymisji czy też  jeżeli czuje się bardzo przyklejony do zajmowanego stołka, a to pewnie  nie rzadkość, siedzieć cicho, licząc na to, że przełożony nie zdecyduje  się na wyciągnięcie ostatecznych konsekwencji. 
Po co jednak samemu  rezygnować z zajmowania intratnego stanowiska czy też nad porażkami  przechodzić do porządku dziennego, jeśli można pójść jeszcze krok dalej.  I zamiast pozostawiać społeczeństwo z niesmakiem porażki, niepowodzenie  przekuwać w sukces i przekonywać przy tym, że zachowuje się honorowo. 
Tak  chyba pomyślał wiceminister infrastruktury Radosław Stępień, który w  marcu zeszłego roku został ministrem "od budowy dróg i autostrad".  Stępień deklarował przed kilkoma miesiącami, że jeżeli na Euro 2012 nie  powstanie 180-kilometrowy odcinek autostrady A1 Stryków - Pyrzowice, to  zobowiązuje się taki odcinek przejechać na rowerze. Mimo wielu  wcześniejszych deklaracji urzędników, iż drogi na Euro będą gotowe,  obecnie coraz częściej dowiadujemy się o kolejnych odcinkach, które  przed mistrzostwami Europy w piłce nożnej powstać nie zdążą. Nie będzie  również odcinka Stryków - Pyrzowice.
W styczniu wygasła koncesja na  budowę tego odcinka autostrady, gdyż inwestor w terminie nie zapewnił  finansowania inwestycji. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad  zdecydowała więc, że odcinek będzie budowany ze środków budżetu państwa.  Jeszcze w lutym wiceminister Stępień, odpowiadając w Sejmie na pytania  posłów, zapewniał jednak, iż "istnieją poważne szanse", że autostrada od  Strykowa do Pyrzowic będzie gotowa na Euro 2012. W projekcie inwestycji  dopatrzono się jednak błędów i go odrzucono, co przedłuża procedurę  związaną z budową. Ministerstwo Infrastruktury zapewnia, że odcinek  zostanie oddany do użytku, ale dopiero po 2012 roku.
Wiceminister  Stępień wsiadł więc w sobotę na rower, pokonując ponad 200 kilometrów.  Nie jechał jednak ze Strykowa do Pyrzowic autostradą, której nie ma,  lecz przebył odcinek podobnej długości, tam i z powrotem, między  Strykowem i Kamieńskiem koło Bełchatowa.
Nie każdy, nawet amatorski  kolarz musi nadawać się do budowy autostrad. Wiceminister Stępień  pokazał, że na pewno mógłby mieć spore sukcesy w promocji jazdy rowerem i  do propagowania zdrowego, sportowego trybu życia - co też istotne -  mógłby się nadawać. Ale na ministra od autostrad już chyba nie bardzo. 
Show,  który zorganizował z okazji swojej zawodowej porażki, podchwyciły  niektóre media. Relacje z rowerowego wyczynu "honorowego" wiceministra  zamieściły - i to w głównych wydaniach swoich serwisów informacyjnych -  dwie największe telewizje komercyjne. Jeśli okaże się, że pomysł na  promocję przy okazji własnej porażki przyniósł dużą oglądalność, a  obywatelom spodobają się tego typu nowatorskie sposoby na rozliczanie  rządzących, to już wkrótce na ekranach telewizorów możemy zobaczyć  kolejnych chętnych chcących w tak osobliwy sposób wynagrodzić  społeczeństwu swoją niemoc, niekompetencję czy też przekonać, iż w ten  sposób honorowo wychodzą ze swoich porażek. Być może premier Donald Tusk  za każdą niespełnioną obietnicę "za karę" i "honorowo" rozegra z  kolegami mecz piłkarski, minister Grad, by zrekompensować społeczeństwu  kolejną niedopilnowaną przez siebie sprawę, w asyście kamer i fleszy  aparatów fotograficznych, trzy razy okrąży biegiem budynek ministerstwa  skarbu, a na przykład minister finansów Jacek Rostowski, który zamiast  deklarowanej przez Platformę przed wyborami obniżki podatków podnosi je,  wpław pokona powrotną drogę z Warszawy do Londynu.
Artur Kowalski
Nasz                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                         Dziennik                                                                                                                                                           2010-08-30
Autor: jc
